Po pierwsze nareszcie dobra wiadomość, mam już brakujące motki mojego ulubionego granatu, pani z pasmanterii jak obiecała tak zrobiła, zamówiła specjalnie dla mnie:)) a że zakup hurtowy to musiała zamówić co najmniej 10 sztuk, gdy rozpakowywała je przy mnie obiecałam, że wszystkie wykupię na kolejne rzeczy. Póki co dobra rada, kupujcie włóczki od razu tyle ile potrzeba, a nie tak na raty jak ja, bo potem lato się kończy i pasmanterie nie zamawiają bawełny na zimę.
A w ogóle to powinnam zaczynać wszystko wcześniej i nie kończyć wakacyjnej tuniki we wrześniu, oczywiście, że będzie na przyszły sezon, o ile doczekam go w obecnym rozmiarze, a że idzie zima a z nią pierniczki i ciasteczka może nie być to łatwe. Dobrze dość tego narzekania, na zdjęciu prezentuję mojego włóczkowego Graala :))
Po drugie, ruszyłam z warsztatami z szydełkowania, na pierwszej edycji robiliśmy kwiaty afrykańskie, a z nich cuda, o tym jednak planuję zrobić osobny post:)
Teraz chciałabym zaszczepić uczestnikom ideę gadżetów z włóczki powstałej z recyklingu. Co to będzie? Koszyki, dywaniki, podkładki pod kubki, łapki kuchenne, a nawet torby czy pokrowce na laptopy. Na pewno będzie ciekawie, a moja włóczka (z rajstop) już się robi:)
i na koniec koszyczek z podkładką z bawełnianego sznurka. Musiałam w końcu wypróbować ten rodzaj włóczki i muszę przyznać, że ma szlachetny i naturalny kolor, ale przez to że nie jest elastyczny trochę ciężko schodzi z szydełka. Niemniej polecam, bo rzeczy z niego wykonane będą na pewno trwałe i dosyć sztywne.
i nie martwcie się jesienią, długie wieczory są idealne do szydełkowania !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz